11-04-2021, 23:34
Strach przed zagrożeniami powoduje osłabienie i tak słabej już psychiki. To musi się przekładać na gorszy stan fizyczny organizmu. A to z kolei już nie wróży nic dobrego.
Nie popadajmy w takie błędne koło. Natura wyposażyła nas w mechanizmy obronne i (moim skromnym zdaniem) nie powinniśmy zdawać się na naprędce wymyślone, do końca nie sprawdzone środki obronne w postaci ograniczeń, lockdown-ów i szczepionek. Lepiej rozumieją to ludzie prowadzący swoje działalności i w związku z tym rozumiejący lepiej ekonomię i mechanizmy gospodarki. Ja sam też przepracowałem cały ten pandemiczny czas nie stresując się zbytnio "njusami" koronowirusowymi. Aż w lutym tego roku dopadło i mnie. Głównie to chwilowo dopadł mnie stres - mnie po trzech zawałach serca. Ale z tym stresem byłem oswojony, bo gdyby nie koronawirus a kolejny zawał, to mogło być gorzej (wcześniej byłby koniec niż wynik testu PCR). Porzuciłem stres i walczyłem tak około trzy tygodnie. Czy teraz mam się czego bać?
Wiadomo są ludzie bardziej doświadczeni przez tą sytuację - na przykład zmarł ktoś bliski. Są ludzie podatni na wszechogarniającą sugestię, że sytuacja zdrowotna jest fatalna. Generalnie ludzie są zastraszeni, przez to dają sobie odbierać swoje podstawowe wolności ( możliwość wyjazdu na urlop do bratanków )i nie wiadomo do czego to jeszcze doprowadzi.
Opisałem tu swój przykład zmotywowany poprzednią wypowiedzią w nieodpowiednim wątku . Ale napisałem dla społeczności forumowej w celu uzmysłowienia potrzeby walki z zagrożeniami od strony rządów i nie popadania w panikę. Zdrowia życzę .
Nie popadajmy w takie błędne koło. Natura wyposażyła nas w mechanizmy obronne i (moim skromnym zdaniem) nie powinniśmy zdawać się na naprędce wymyślone, do końca nie sprawdzone środki obronne w postaci ograniczeń, lockdown-ów i szczepionek. Lepiej rozumieją to ludzie prowadzący swoje działalności i w związku z tym rozumiejący lepiej ekonomię i mechanizmy gospodarki. Ja sam też przepracowałem cały ten pandemiczny czas nie stresując się zbytnio "njusami" koronowirusowymi. Aż w lutym tego roku dopadło i mnie. Głównie to chwilowo dopadł mnie stres - mnie po trzech zawałach serca. Ale z tym stresem byłem oswojony, bo gdyby nie koronawirus a kolejny zawał, to mogło być gorzej (wcześniej byłby koniec niż wynik testu PCR). Porzuciłem stres i walczyłem tak około trzy tygodnie. Czy teraz mam się czego bać?
Wiadomo są ludzie bardziej doświadczeni przez tą sytuację - na przykład zmarł ktoś bliski. Są ludzie podatni na wszechogarniającą sugestię, że sytuacja zdrowotna jest fatalna. Generalnie ludzie są zastraszeni, przez to dają sobie odbierać swoje podstawowe wolności ( możliwość wyjazdu na urlop do bratanków )i nie wiadomo do czego to jeszcze doprowadzi.
Opisałem tu swój przykład zmotywowany poprzednią wypowiedzią w nieodpowiednim wątku . Ale napisałem dla społeczności forumowej w celu uzmysłowienia potrzeby walki z zagrożeniami od strony rządów i nie popadania w panikę. Zdrowia życzę .